Cześć Przyjaciele!
Na samym początku postawię tezę.
To jak podchodzimy do własnego miasta lub miejsca w którym żyjemy, ma DUŻY wpływ na to jak odbieramy inne miejsca.
A teraz czas tezę obronić 😉
Opiszę to na moim przykładzie, bowiem najlepiej widzę jak mój DOBRY kontakt z Gdańskiem i fajna relacja z miastem, wpływa na to w jaki sposób podchodzę do innych miast/miejsc, jak je zwiedzam, jakie wnioski wyciągam czy w jaki sposób zapamiętuje.
Udana relacja ze swoim miastem = takie samo podejście do innych miejsc
Zaczynając od początku, dobrze jest mieć udaną relacje ze swoim miastem. Tak po prostu. Co to może oznaczać? Mieć swoje ukochane miejsca o określonych porach, ulubione trasy rowerowe, specyficzne podejście, wynikające z pasji, które nami kierują, być zadowolonym z życia właśnie tutaj.
Jeśli rzeczywiście tak jest, tutaj użyje porównania, mamy ładnie ogarnięte własne mieszkanie. Lubimy zaglądać do innych, zachwycać się, ale co ważne, i tak najbardziej kochamy swoje miejsce.
Na moim przykładzie, uwielbiam jeździć wieczorami nad morze bądź w inne Gdańskie miejsca na zachody słońca. Co zrobiłem, będąc nad Atlantykiem w Porto? Oczywiście. Poczekałem na zachód słońca i wspominam tę chwilę do dzisiaj.
Mam w Gdańsku kilka ulubionych tras rowerowych, chociażby wczoraj jechałem do Brzeźna, mając z tego dużo radości. Pomyślałem, czemu by nie zwiedzać rowerem innych miejsc? Jeździłem już nad Zatoką Kotorską w Czarnogórze, nad Atlantykiem w Portugalii oraz nad Morzem Czarnym w Gruzji.
Co najmniej raz w tygodniu wychodzę sam lub z bratem na spacer po centrum Gdańska. Mamy swoją trasę, mamy miejsce, gdzie za każdym razem siadamy, mamy chwilę na rozmowę. Szczerze uwielbiam usiąść na 30 min nad Motławą na Ołowiance i chłonąć klimat Gdańska. Co robię w swoich podróżach? Siedziałem każdego wieczoru nad Duoro w Porto, podobnie było nad Zatoką Kotorską w Kotorze, Rynku w Pradze, Rynku we Lwowie, nad Dnieprem w Kijowie, nad Rodanem w Lyonie, na Bulwarze Dunikowskiego we Wrocławiu czy nad Brdą w Bydgoszczy.
Mój kontakt z Gdańskiem, opiera się o odwiedzanie wielokrotnie tych samych miejsc, jednak często wychodzę z ryz, odkrywając nowe miejskie perspektywy. Podobnie jest przy zwiedzaniu innych miast, kiedy na zaplanowanej trasie są obiekty “must to see” oraz uliczki, gdzie nie ma niemal nikogo. Np każda wizyta w Warszawie to spacer po Krakowskim Przedmieściu i Starym Mieście, ale zawsze dodaje coś nowego – Żoliborz, kościółek na Grochowie, uliczka z latarniami gazowymi.
Jak zwiedziłbyś swoje miasto?
Czy robiłbym to wszystko, gdyby nie podobne działanie u siebie? W Gdańsku? Jestem niemal pewien, że nie. Istotną kwestią jest tutaj szczera radość z tego co się robi u siebie w mieście. Więcej wyjaśni się Wam za chwilę.
Jeśli chcesz wiedzieć, jak podchodzisz do swojego miasta, przyjmijmy, że przyjeżdża do Ciebie gość. Powiedzmy, że na weekend i chcę to miasto poznać. Jak zaplanujesz te 2-3 dni?
Istnieje duże prawdopodobieństwo, że tak jak pokażesz swoje miasto swojemu gościowi, tak będziesz zwiedzał miasta/miejsca w czasie wycieczek.
Może to być typowe, dość płytkie skakanie od atrakcji do atrakcji, a może to być odnajdywanie siebie i swoich zainteresowań w innej lokalizaji.
Takie podejście do zwiedzanych miejsc jest dużo głębsze, a wychodzi z wychodzenia do miast, w których żyjemy. Ponieważ tam spędzamy (większość ludzi) zdecydowaną większość swojego czasu.
I tak sam wypracowałem w kontakcie z Gdańskiem, spostrzeganie tego miasta poprzez zainteresowanie architekturą, urbanistyką, psychologią, fotografią, pisaniem. Dzięki temu, że regularnie robię zdjęcia w Gdańsku, potrafię zrobić całkiem dobre gdzieś za granicą. Przecież szkoda byłoby przywieźć słabe 😉
Druga teza, którą chcę postawić, brzmi:
Jeśli nie jesteś szczęśliwy u siebie w mieście, nigdzie nie zaznasz szczęścia.
Jestem o tym przekonany. Owszem, będąc na wycieczce jest Ci świetnie, ale kiedy wracasz… spadasz z bardzo wysoka. Osiągasz apogeum radości, żeby potem się martwić, zapewne jeszcze kilka dni przed powrotem.
Stąd dobrze lubić swoje miejsce na ziemi, swój dom, ponieważ wracasz z podróży na spokojnie. Co więcej, właśnie u siebie w mieście masz przestrzeń, aby całą podróż przetrawić.
U mnie sprawdza to się doskonale, byłem w tym roku (tekst pisany jeszcze w 2019 roku) w wielu miejscach Europy oraz w Azji i tak jak kocham podróże, nie jestem przerażony na myśl o powrocie, bo wiem, że czeka tam na mnie mój ukochany Gdańsk, i życie, które lubię.
Kilka (ważnych) słów na koniec
Wierze, że ten wpis jest dla Was wartościowy. Być może nie każdy się nad tym zastanawia, ale serio to wszystko działa i ma pokrycie w rzeczywistości.
Zachęcam do lajkowania fanpage’a 7 zdjęć z Gdańska (klik)
Odkrywajcie Gdańsk, pokazujcie innym i cieszcie się tym! Pozdrawiam, Cześć!