Dobry wieczór przyjaciele ! Wracam z kolejną, dwudziestą szóstą odsłoną przemyśleń i refleksji 🙂 Przez ostatnie dwa tygodnie byłem w Niemczech i powiem Wam szczerze… Niby mógłbym postarać się postować, przygotować wszystko itd. Jednak nie chciałem tego robić. Po trosze to wyjaśnię.
Moja mapa rzeczywistości zmieniła się przez ostatnie dwa lata na prawdę znacznie. Tak jak wcześniej nie było bloga ani fb tak obecnie choćby część każdego dnia poświęcam na wpisy. Kocham to robić, tekstów krótszych i dłuższych mam od groma, zdjęć drugie tyle i jeszcze więcej pomysłów, lecz… czasami trzeba zwolnić. Biegnąc z wywieszonym językiem często mija to co na prawdę ważne. Postanowiłem przez te 2 tygodnie odpuścić i wiecie co ? Jestem ogromnie zadowolony.
Przez tydzień nie czułem żadnej presji, że “muszę”, jednak później zwyczajnie zacząłem tęsknić. Za pisaniem na bieżąco na fb, za spacerami, robieniem zdjęć, postowaniem na blogu, za Gdańskiem. Każdego dnia coraz bardziej. Wierze, że to odbije się jeszcze lepszymi zdjęciami, bardziej wartościowymi i dobrze pisanymi tekstami oraz jeszcze większą ilością odbiorców 🙂 Czas na siedem zdjęć !
Czy stan emocjonalny może wpływać na to jakie zrobię zdjęcie ? Poniżej przykład, że owszem – MOŻE i WPŁYWA ! Przed wyjazdem wybrałem się z kumplem na kajak. To był mój pierwszy raz jeśli chodzi o tego typu kontakt z Gdańskiem. Zrobiłem ponad 100 zdjęć, jednak właśnie pierwsze jest najciekawsze i najładniejsze (w mojej ocenie). Tak jakbym ekscytacje i zadowolenie oraz ciekawość i szczęście przelał na fotografię. Istnieje bowiem bezpośrednia korelacja między tym co wewnątrz i na zewnątrz.
Dlaczego coś co tak długo jest budowane potrafi w ciągu chwili posypać się w pył ? Dlaczego proces budowania jest długi i męczący zaś niszczenia wręcz przeciwnie ? Wiele osób wybiera opcję niszczenia ze względu na krótki okres czasu. Nie potępiam tych osób ponieważ uważam, że każdy tego potrzebuje. Oczywiście w zdrowych proporcjach (nie piszę też i niszczeniu, relacji czy ludzi, może to być rozwalenie zamku z piasku lub “bicie” rekordu na bieżni) w stosunku z budowaniem. Zburzyć jest łatwiej, jest potrzeba odczucia emocji, najlepiej tu i teraz, zaraz… Eskalacja nadchodzi szybko i tak samo prędko mija. A budowanie, kreowanie, tworzenie wymaga nie tylko czasu, ale też zaangażowania, uwagi, poświęcenia, organizacji a nade wszystko uczuć wyższych. Jeśli zaangażowanie całego JA położę na długiej linii czasu to da efekty. Długo trwająca pełna PRAWDY radość i szczęście. Podsumowując. Niszczyć ? Tak, aczkolwiek rzadko i “zdrowo”. Budować ? Po stokroć TAK angażując się w całości ! 🙂
Etykieta może ograniczać dostęp do MOŻLIWOŚCI. Słysząc o brzydkim lub zaniedbanym mieście mogę podświadomie kierować się w odbiorze przestrzeni nadaną wcześniej etykietką. Etykieta “zaniedbany” każe zwracać uwagę na braki i to co jest “do zrobienia”. Możliwości (zmiany zdania, albo raczej wewnętrznego balansu) puszczamy między palcami mijając świetny park i nie “dopisując” go do oceny miejsca. Wiecie przyjaciele, mijamy miejsca ładne, brzydkie i w każdym mieście się one mieszają tworząc CAŁOŚĆ. A ja pójdę dalej… Etykietka lub łatka “ładny” lub “brzydki” nie może i nie ma racji bytu. Np mnie nie podoba się Teatr Szekspirowski a mimo tego są ludzie, którzy się nim zachwycą. Co więcej ! Kilka lat temu kamienice np na Biskupiej Górce uważałem za lekko mówiąc “nieciekawe” a dzisiaj mi się podobają ! Wszystko jest płynne i zależne od tego jaką estetyką się kierujemy i jakie filtry zakładamy. A zatem dobrze wyrównać i zbalansować “brzydkie” i “ładne” i być może zdać sobie sprawę, iż… miasto to coś więcej.
Nie można być dobrym we wszystkim, jednakże każdy, dosłownie każdy może znaleźć kontekst, w którym czuje się jak ryba w wodzie. I ja tego szukałem, próbowałem, eksplorowałem i zdaję się znalazłem. W niczym tak mocno się nie zatracam jak w opisywaniu rzeczywistości i tego co widzę spacerując po Gdańsku lub innym odwiedzonym mieście. Nigdy tak bardzo nie zanika koncept czasu jak wtedy, gdy przyglądam się miastu i robię zdjęcia. Nigdy nic dookoła aż tak nie przestaje mieć znaczenia jak wówczas gdy rozmawiam z kimś o miejskiej przestrzeni i wymianie pomysłów. To mój kontekst, w którym czuję się najlepiej. Nie oceniam się na podstawie gry w kręgle ani gdy miałbym prowadzić lekcje chemii. Przyjaciele, jeśli tutaj jesteście, również czujecie się dobrze w kontekście, w którym ja mam się świetnie – to Gdańsk. A na takiej podstawie można budować 🙂
Oceniasz Gdańsk z perspektywy miejsca w którym właśnie jesteś lub czynności, które wykonujesz ! Rozejrzyj się, znajdź coś ciekawego i ładnego i się uśmiechnij 🙂 Dostaniesz tyle samo energii takiej samej jakości ile sam dałeś. Siej dobrą energię a później zbieraj plony 🙂
Dziecięca ciekawość, radość i permanentne szczęście. Czytałem, że starość zaczyna się wtedy, gdy zabijemy w sobie dziecko. Przyjaciele, pielęgnujcie w sobie to małe dziecko. Zróbcie czasami coś, co nie ma wielkiego znaczenia, śmiejcie się do rozpuku, zatraćcie w zabawie, niech ciekawość zaprowadzi do komnat życia, gdzie jeszcze Was nie było 🙂
Spacerując po Koblenz zobaczyłem jak ważne są drzewa. Po pierwsze ulice są po prostu ładne ! Druga, nie mniej istotna kwestia to przyjemny klimat szczególnie kiedy temperatura przekracza 30 stopni. Plac Gen. Maczka daje wytchnienie. Proszę o więcej drzew przy ulicach Gdańska.