Cześć Przyjaciele!
Zabieram Was do relacji z “miejskiej podróży”, którą odbyłem w poniedziałek 27 kwietnia.
Postanowiłem wrócić z pracy “nieco” dookoła, odwiedzając wiele wspaniałych miejsc na trasie. Ponownie przekonałem się o tym, iż Gdańsk jest przepiękny, i wciąż nie do końca przeze mnie odkryty.
Zobaczycie ulice, które znają nieliczni, tajemniczy staw, zapierający dech widok nad Obwodnicą!, nowe ścieżki pieszo rowerowe i wiele więcej.
Co ważne! Czytacie PIERWSZĄ część opisującą tę miejską podróż. Drugą udostępnię za tydzień.
Chodźcie lepiej poznać Gdańsk!
Aby lepiej się rozeznać, trzymajcie mapkę z trasą i zaznaczonymi ciekawymi punktami
Bysewo – na skrzyżowaniu ulicy z…
Wyprawę rowerem, zacząłem w połowie ulicy Bysewskiej, przy wjeździe w uliczkę Czaplewską. Ruszyłem na południe, gdzie zainteresował mnie wiadukt zbudowany wzdłuż ulicy, a raczej to, co jest niżej. Okazało się, że ulicę Bysewską, przecina dawna linia kolejowa z Kokoszek do Starej Piły. Spodobał mi się widok biegnącego PROSTO torowiska, przecinającego las i kończącego się gdzieś hen daleko!
Jadąc przy zachodniej granicy Gdańska
Pokonawszy wiadukt i zakręt z uroczym ulicznym krajobrazem, skręciłem w ulicę Leźnieńską. Okazała się najlepszym sposobem dotarcia do Kartuskiej, którą chciałem przeciąć i znaleźć się na ul. Będomińskiej. Sznur aut uniemożliwiał mi przejście przez dłuższą chwilę, a stojąc przy ulicy, zobaczyłem tabliczkę z przekreślonym białym napisem “Gdańsk” na zielonym tle.
Patrząc na mapę, okazało się, że jechałem na granicy Gdańska i Leźna. Ani Będomińskiej, a tym bardziej Mirachowskiej, nie polubił mój rower.
Ulica Smęgorzyńska – klimat, jaki lubię
Nie lepiej było na Smęgorzyńskiej, aczkolwiek otoczenie wynagrodziło wszystko. Po prawej stronie od ulicy, rozciąga się duże zielone pole i dalej lasy, z kolei z lewej, znalazłem uroczy stawek, kapliczkę z Matką Boską oraz stare i duże drzewo.
Ulica Tuchomska i niespodziewany punkt widokowy… 😉
Dalej jechałem ulicą Tuchomską wzdłuż lasu.
Początkowo ścieżka jest obustronnie zazieleniona, lecz już po chwili, po lewej otwiera się szeroki, zielony, lekko pofałdowany teren.
Ścieżka jest świetnym miejscem do jeżdżenia rowerem, i kiedy tak jechałem, już z daleka, wypatrzyłem drewnianą wieżę widokową (pewnie poprawniej byłoby napisać ambonę, ale dla mnie okazała się wieżą, no może wieżyczką widokową ;)). Drabina skusiła do wejścia na górę, a efekty w postaci zdjęć możecie zobaczyć niżej.
Smęgorzyno jest częścią Gdańska, położoną na samym jego końcu. Widać to w krajobrazach, ale również słychać, gdyż to miejsce przepełnia spokój i natura. Wieżę zostawiłem za sobą, zaś przed sobą wciąż miałem wiele do odkrycia. Uwierzcie, było czym cieszyć oczy!
Kilka (ważnych) słów na koniec
Dziękuję Przyjaciele za wizytę na blogu, lekturę tekstu i obejrzenie zdjęć. Pamiętajcie, że już za tydzień druga, jeszcze ciekawsza część miejskiej podróży!
Jeśli macie ochotę poznać mniej znany Gdańsk i czytać miasto jak nigdy wcześniej, zapraszam na mój fanpage – 7 zdjęć z Gdańska.
Odkrywajcie Gdańsk, pokazujcie innym i cieszcie się tym! Pozdrawiam, Cześć!
Też wszedłem co najmniej raz na ambonę – na polanie Tasza w Gdyni (Wielki Kack) w celu zrobienia zdjęcia z góry. Niby teraz jest dron, ale przygoda ze wspinaczką to jednak coś innego. 😉
A propos drona – pokazałeś w Smęgorzynie i Kiełpinie Górnym malownicze wzgórza. Zdjęcia zachęcają do lotów, byle tylko nie wiało tak, jak ostatnio.
To są rejony Gdyni, które chciałbym przemierzyć, ale publikowałbym na blogu “Miejski Wojażer” 😉
Tam rzeczywiście powinno być spoko jeśli chodzi o dronowanie.