Cześć Przyjaciele!
Mam przyjemność zabrać Was w miejsce niezwykłe, nietuzinkowe i zaskakujące. Miejsce pełne przyrody, szerokich perspektyw, spokoju, a jednak leżące w granicach miasta.
Brzmi ciekawie? To dopiero początek.
Wschodni kraniec miasta, a dokładniej Wyspa Sobieszewska, leży nad Przekopem Wisły. Dwadzieścia kilka kilometrów od centrum, około czterdzieści pięć minut jazdy autobusem, a jak wiele się zmienia.
Zamiast pięknych zabytków, sklepów, tłumów ludzi, kilkupasmowych ulic pełnych aut, zgiełku i chaosu, NAGLE nie słychać nic… prócz natury.
Wysiadając w Świbnie, człowiek automatycznie zwalnia, uspokaja się, łapie kilka wdechów i zerka daleko przed siebie. Warto zdać sobie sprawę, że chcąc nie chcąc, dostosowujemy się do otoczenia.
W dzisiejszym świecie POTRZEBUJEMY odwiedzać takie miejsca
Inaczej funkcjonujemy na Głównym Mieście, inaczej w Świbnie. Choć sam KOCHAM miasto, jego tempo, architekturę, historie, ulice, perspektywy i możliwości, raz na jakiś czas potrzebuje złapać oddech, dystans i zwyczajnie się nie bodźcować.
A wschodnia część Wyspy Sobieszewskiej nadaje się do tego IDEALNIE. Jesienią, w listopadzie, nawet BARDZIEJ. Z tego względu już miesiąc wcześniej zaplanowałem, że w sobotę 23 listopada, jadę na wyspę.
Celem była wędrówka do ujścia Przekopu Wisły i złapanie kadrów pełnych natury i harmonii. Jak wyszło? Zapraszam do lektury!
Słysząc siebie
Pogoda była tego dnia zaskakująca. Słońce miejscami DOSKONALE “malowało” krajobraz, by po chwili się schować i odebrać najładniejsze z barw. Juz z autobusu zauważyłem owe pogodowe figle. Całe szczęście nie padało.
Wysiadłem w Świbnie na przystanku “Przystań” i tak jak napisałem we wstępie, usłyszałem błogi spokój. Żyjąc na co dzień w środku miasta, przyzwyczajamy się do natężenia hałasu. Dopiero gdy trafimy do miejsca takiego jak wschodni kraniec Gdańska, zdajemy sobie sprawę, że przez ostatnie miesiące nie potrafiliśmy usłyszeć własnych myśli.
Świbno, czyli koniec Gdańska
Ulica Świbnieńska, na której się znalazłem, biegnie po wale wzdłuż Przekopu Wisły. Jej znacznie dłuższą część zostawiłem za sobą, udałem zaś na północ, w kierunku lasu i Zatoki Gdańskiej.
Na wysokości przystanku autobusowego znajduje się przystań promowa, skąd w sezonie można przepłynąć do Mikoszewa, tym samym wyjeżdżając z Gdańska. Bliżej zaś teren rekreacyjny z leżakami, które szczególnie w cieplejszych miesiącach robią robotę. Poleżeć tak z widokiem na Przekop Wisły – bezcenne. Kawałek dalej, bliżej lasu, ulokowany jest Port Rybacki. Dawny port lodołamaczy wykorzystywany jest przez niewielkie kurty rybackie. Warto wiedzieć, że właśnie z tego miejsca wypływa się w rejsy “na foki”, o czym więcej przeczytasz TUTAJ.
Świbnieńska biegnie na północ pod las, po czym bierze zakręt w prawo, kończąc bieg przy Brzegowej Stacji Ratownictwa. Nim doszedłem nad rzekę, ucieszyłem się widokiem dwóch pięknych drewnianych domów. Jeden z nich macie na zdjęciu – prawda, że wspaniały? Szkoda, że na całej wyspie zachowało się ich tak niewiele w oryginalnym kształcie.
Ogromny i spokojny… Przekop Wisły
Przekop Wisły zawsze robi na mnie wrażenie dwiema kwestiami. Po pierwsze – swym OGROMEM i SPOKOJEM. Ponad 7 km długości i kilkaset szerokości, dzikie naturalne brzegi i to wspaniałe ujście do Zatoki Gdańskiej. Po drugie – HISTORIĄ. Być może nie każdy o tym wie, ale przekop ma niecałe 130 lat. Sztuczne ujście Wisły powstało przez wykopanie nowego koryta rzeki w latach 1891-1895. Powodem była seria powodzi, które nawiedziły Żuławy.
Tak wielka inwestycja w XIX wieku. Jestem ciekaw jakie emocje towarzyszyłyby takiej budowie w czasach obecnych?
Spacer nad Przekopem Wisły do jej ujścia – wspaniałe pejzaże i moc natury
Trasa nad Przekopem Wisły do jego ujścia i rezerwatu “Mewia Łacha” zdaje się dziecinnie prosta. Właściwie taką jest, może poza kilkoma odcinkami. Na samym początku szedłem alejką przy ścianie lasu z widokiem na wielką wodę i drugi, również zalesiony brzeg. Znajdują się tutaj ławeczki, pozwalające na spokojne przyglądanie się krajobrazom. Po pewnym czasie alejka wymusza spacer w oddaleniu od brzegu, choć cały czas w jego pobliżu.
Kilkaset metrów dalej, po napotkaniu tabliczki z informacją o pierwszym wejściu na plażę w Gdańsku, wróciłem nad samą wodę. Tym razem wędrowałem brzegiem wyłożonym kamieniami, cały czas ciesząc się pejzażami ujścia Wisły, nadwodnych roślin i nadgryzionych przez bobry drzew.
Jednocześnie czułem, jak odpoczywam, jak zaczynam słyszeć swoje myśli. Rozmowa ze sobą samym pozwala dotrzeć do odpowiedzi na nurtujące pytania. Potrzeba jednak odpowiedniego miejsca.
Pogoda była mi przychylna i słońce tylko czasami chowało się za chmurami. Po kamieniach przyszedł czas na betonową opaskę brzegową, która w jednym miejscu, na odcinku kilkudziesięciu metrów, była podlewana przez rzekę. Chciałem ominąć newralgiczny punkt, ale skręcając w trzciny, napotkałem bagna i bajorka. Wróciłem nad wodę i mimo przeszkód, przeszedłem dalej. Jakby coś, nie udało się tego uczynić “suchą stopą” 😉
Po tej “przygodzie” z lewej strony napotkałem niewielką drewnianą platformę widokową. Polecam Wam na nią wejść, by ujrzeć majestat Przekopu Wisły, a jednocześnie poczuć ten ład i harmonię. Z drugiej strony, patrząc w głąb wyspy, dostrzec można niezwykły jak na duże miasto naturalny pejzaż – bagna, stawek, trzciny, wydmy, drzewka.
Ujście Przekopu Wisły – jedno z PIĘKNIEJSZYCH miejsc Polskiego wybrzeża
Wówczas dostałem się do miejsca, które znakiem ostrzegawczym przestrzega przed spacerem po betonowej opasce brzegu. W tym miejscu, zgodnie z sugestią, skierowałem się na równoległą alejkę wiodącą przez wydmy. Uwierzcie, byłem cały czas sam! A widoki robiły się coraz WSPANIALSZE!
Spojrzenie na wydmy i uchodzącą do Zatoki Gdańskiej rzekę było niezwykłym doświadczeniem. Wokół tylko przyroda, ptaki, piasek i cisza. Spojrzenie z platformy widokowej jest jedyne w swoim rodzaju. To zdecydowanie jeden z NAJŁADNIEJSZYCH krajobrazów w Gdańsku, a może nawet na całym wybrzeżu Polski.
Na pierwszym planie jest wyspa/półwysep, inaczej mówiąc łacha, dalej doskonale widoczna Zatoka Gdańska i zlokalizowane w oddali dzielnice Gdańska, Sopot i Gdynia. Łacha piachu z górkami, roślinnością i masą ptaków wraz z potęgą morskiej przestrzeni ukazuje NATURALNĄ odsłonę miasta. Poczuć wiatr niosący zapach od morza, ujrzeć nasycony kolorami pejzaż, obserwować zwierzęta (w tym czasami foki), to to czego potrzebowałem. Z tej perspektywy Gdańsk (w granicach którego cały czas byłem) zdawał się miastem pełnym natury, spokoju i przestrzeni.
Otoczony naturą (w dużym mieście)
Spacer fragmentem plaży do wejścia numer dwa dał MNÓSTWO super kadrów. Mimo silnego, zimnego wiatru, nie mogłem przestać się zachwycać. Niewielka zatoczka (między łachą a wyspą) z licznym ptactwem, niemal pusta i ciągnąca się kilometrami plaża, piasek będący na pewnym odcinku wszędzie wokół, silne fale – to wszystko zrobiło na mnie OGROMNE wrażenie. Kilka zdjęć oddaje ten klimat i myślę, że takie miejsca są niesamowitym zasobem Gdańska.
Tak właśnie robi się szczęście
Przez wejście numer dwa udałem się do lasu, uprzednio przechodząc przez wydmy. Szybki spacer lasem i znalazłem się ponownie nad Przekopem Wisły obok Brzegowej Stacji Ratownictwa. Usiadłem na ławce, posiliłem się i byłem wdzięczny za pogodę, za miejsce, za możliwość. Tak właśnie robi się szczęście.
Kilka (ważnych) słów na koniec
Dziękuję Wam za wizytę na blogu i lekturę artykułu. Polecam tę trasę każdemu, kto kocha Gdańsk, a jednocześnie uwielbia naturę, harmonię i spokój. Czasami nie ma sensu jechać daleko za miasto, można odpocząć w jego granicach. Ja tak robię od wielu lat. I działa. 🙂